Od kilku dni źle się dzieje ze skórą na mojej twarzy. Jak niedawno wspominałam, drastyczne pogorszenie jej stanu nastąpiło po gwałtownym spadku temperatury na zewnątrz. Od tego czasu skóra na brodzie jest niesamowicie sucha i podrażniona. Maseczka z zielonej glinki i oleju kokosowego trochę pomogła, ale stwierdziłam, że potrzebuję jeszcze jakiegoś ratunku. Od jakiegoś czasu planowałam przetestowanie kremu półtłustego AA do cery atopowej. Chciałam kupić go na okres jesienno-zimowy, kiedy temperatury będą już bardzo niskie, ale buntująca się skóra skłoniła mnie do zakupu kremu trochę wcześniej. Jak się sprawdził?
Żeby powiększyć zdjęcia wystarczy w nie kliknąć
Jak możemy dowiedzieć się z informacji na opakowaniu, krem nie posiada alergenów, parabenów ani barwników, ma za to delikatną formułę i reguluje natłuszczenie skóry. Producent obiecuje regenerację skóry, odbudowanie jej warstwy hydrolipidowej oraz jej odpowiednie natłuszczenie i nawilżenie, co dla mnie, osoby z cerą naprawdę wymagającą, jest bardzo istotne, podobnie jak ograniczenie substancji, które mogłyby wywołać u mnie reakcję alergiczną. Opakowanie, choć malutkie (50ml), jest wygodne i praktyczne. Cieszę się, że nie jest to słoiczek z kremem, bo zawsze takie opakowania wydają mi się niehigieniczne, jeżeli chodzi o kremy to zdecydowanie wolę taką tubkę. Jak na razie jestem po pierwszej aplikacji kremu - cera trochę się świeci (co jest normalne, w końcu to krem półtłusty), ale wygląda na dobrze nawilżoną. Suche skórki zniknęły, a przy nakładaniu kremu twarz mnie nawet nie zapiekła, co zdarza się niestety zawsze kiedy jest podrażniona i czymś ją smaruję. Po tak dobrej pierwszej reakcji skóry na krem, jestem pełna nadziei, że z czasem będzie dobrze, a ja otrzymam pomoc za niewielką cenę.
Kolejnym krokiem w kierunku ratowania cery jest przyjmowanie oleju z wiesiołka. Kapsułki kupiłam już w pierwszym tygodniu października i od tego czasu je przyjmuję. Wg zaleceń trzeba brać 2 kapsułki 3 razy dziennie podczas posiłków. Ja zmniejszyłam tę dawkę do 2 kapsułek raz dziennie. W pierwszym tygodniu stosowania byłam zachwycona - skóra wyraźnie się ucieszyła, była gładka i miękka. Niestety, w drugim tygodniu chyba wiesiołek zaczął działać na dobre, organizm zaczął się oczyszczać i nastąpił wysyp niespodzianek głównie na czole. Teraz, po 3 tygodniach trochę się już uspokoiło, ale nadal gdzieniegdzie coś wyskakuje. Stwierdziłam, że to pierwsze opakowanie jeszcze będę jednak przyjmować wg zaleceń albo przynajmniej zwiększę dawkę do 2 kapsułek 2 razy dziennie i zobaczę co się stanie. Mam nadzieję, że organizm szybko skończy pozbywać się nieczystości i skóra w końcu się uspokoi. W końcu w grudniu lecę do Skarba, więc dobrze by było wyglądać jak człowiek ;)
Olej z wiesiołka wydaje się cudem i lekiem stworzonym na wszystkie moje problemy - zarówno te z cerą, jak i z samopoczuciem i tzw. 'kobiecymi przejściami'. Mam nadzieję, że zadziała jak należy i polubimy się na baaardzo długo :) A Wy jakie macie sposoby na problemy skóry wrażliwej i alergicznej? Będę wdzięczna za każdą wskazówkę!
Komentarze
Prześlij komentarz