Przejdź do głównej zawartości

Piątkowe zakupy w hebe i Rossmannie

Odwiedziłam dziś Miłe Panie z Dziekanatu, żeby oddać im posesyjnie indeks. W Krakowie pogoda iście wiosenna, więc zdecydowałam zrobić sobie "mały" spacerek z Instytutu do budynku głównego uczelni, a potem do Księgarni Naukowej, przez rynek do hebe na Floriańskiej, kończąc w Rossmannie, w Galerii Krakowskiej. Łącznie chyba jakieś ok. 6 km. Głównie chodziło o to, żeby złapać słońce i nacieszyć się trochę świeżym, krakowskim powietrzem (:D) W Księgarni Naukowej, oprócz przejrzenia kilkunastu pozycji, nabyłam w końcu kalendarz na 2015 rok. Ferie feriami, ale trzeba będzie ogarnąć terminy w nowym semestrze ;) W hebe kupiłam odżywkę do paznokci Eveline, bo ostatnio bardzo zaczęły się łamać. Wiem, wiem, naczytałam się sporo zupełnie skrajnych opinii o odżywkach Eveline, wychodzi na to, że albo sieją spustoszenie, albo sprawdzają się naprawdę dobrze. Jak będzie u mnie, zobaczymy. Nigdy jeszcze nie stosowałam żadnych odżywek do paznokci, więc będę uważnie obserwować jak działa. Kupiłam też odżywkę do włosów z Nivea, na której przetestowanie już od długiego czasu miałam ochotę, ale zawsze jakoś kończyłam z innym produktem. Jak możecie się domyślać, z Rossmanna wyszłam z żelem Facelle i bawełnianymi rękawiczkami. Zdecydowałam się na bawełniane rękawiczki, bo już najwyższy czas zacząć dbać o dłonie, a Facelle, bo jest to genialny, wielofunkcyjny żel, którego używam głównie do mycia włosów i który bardzo sobie chwalę. Jedyna różnica jest taka, że do tej pory poznałam wersję różowej, Sensitive i niebieską, Fresh. Tym razem postawiłam na Aloes i bardzo jestem go ciekawa :)

A Wy, znacie te produkty, lubicie? Macie sprawdzone sposoby na pielęgnację dłoni i paznokci?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak zaplanować życie?

Znowu piszę późnym wieczorem, ale obiecałam sobie, że będę tu codziennie. To jestem. Dzień był całkiem miły, skończył się mój Weekend Nicnierobienia, więc odetchnęłam z ulgą (sic!) i trochę posprzątałam, skróciłam spodnie (tak. sama. ręcznie.), zrobiłam lekcję z uczniem i trochę poplanowałam przyszłość bliższą i dalszą. Z przyszłości bliższej, aczkolwiek mocno związanej z przyszłością dalszą, czeka mnie rekrutacja na studia drugiego stopnia. Co, gdzie, jak -  w tej kwestii więcej zdradzę dopiero za jakiś czas. Natomiast jeżeli chodzi o przyszłość "bliską-najbliższą", planowanie znacznie uprzyjemniła paczuszka z północy :) Dawno temu zamawiałam darmowe broszurki turystyczne na jednej stronie. Niestety, strona zmieniła nieco swój profil i już nie ma wysyłki broszurek. Na szczęście nie jestem typem, który łatwo się poddaje i postanowiłam pociągnąć za odpowiednie sznureczki. Tym sposobem dotarłam do redakcji jednej strony turystycznej traktującej o Finlandii, gdzie - mimo, że no

I moja kariera aktorska legła w gruzach

A zapowiadało się tak dobrze... Przypadkiem trafiłam na ogłoszenie, że w okolicy będzie kręcony film i ekipa poszukuje statystów. Wymagany wiek się zgadzał, więc wczoraj z nudów stwierdziłam - a co mi tam, nie mam nic do stracenia, wyślę im swoje zdjęcia i najwyżej ktoś się pośmieje. Chciałabym zobaczyć swoją minę, kiedy dziś po południu sprawdziłam maila i zobaczyłam odpowiedź. Ba, ZAPROSZENIE na plan filmowy. I co? I muszę zrezygnować, bo zdjęcia będą realizowane w piątek od wieczora do wczesnych godzin porannych w sobotę. A akurat w tę sobotę moja przyjaciółka ma ślub i nie może mnie tam zabraknąć. Masz Ci los, a już czułam pod stopami czerwone dywany Hollywood :( A tak serio, trochę szkoda, bo zawsze mnie ciekawiło powstawanie tego typu produkcji. Może kiedyś jeszcze będzie szansa, teraz wracam do moich książek i fińskiego :)

Hawajskie mydełko

Tak, tak, zamierzałam pisać tu codziennie, jednak nie przewidziałam problemów z internetem. Zresztą, problemy z internetem mają to do siebie, że nie sposób ich przewidzieć - weźmy na przykład taką sytuację; Spokojne, ciepłe popołudnie. Do domu przyjechał mój Brat z kumplem opowiedzieć o ich podróży na Hawaje, z której dzień wcześniej wrócili. Pokazują zdjęcia, Brat jeszcze chciał skorzystać na swoim laptopie z internetu, więc podałam mu hasło do sieci, wszystko pięknie i cudownie. Kilka godzin później pojechali, ja zrobiłam sobie lekką kolację i zasiadłam przed komputerem, żeby przejrzeć fora, zrobić trening i szybko biec pod prysznic, bo ze Skarbem byliśmy umówieni na Skype. A tu cios w samo serce - nie można ustanowić połączenia. Połączenie niezaufane. Sprawdź datę i godzinę w celach bezpieczeństwa. JA NIEZAUFANA?! Komunikat kazał czekać kilka godzin. Poczekałam dwie. Dwie to przecież parę godzin, a od pary niedaleko do kilku. Zadzwoniłam do operatora, miły pan obiecał szyb