Przejdź do głównej zawartości

Weekendowy relaks

Kolejny raz bardzo długo nie pisałam, za co kolejny raz muszę obwiniać nawał pracy na studiach. Na szczęście skończyłam już najważniejsze projekty semestralne i mogę w spokoju zacząć przygotowywać się do egzaminów. Możliwe, że już wcześniej o tym wspominałam, ale ten semestr naprawdę ucieka mi jak piasek przez palce. Gdyby nie te wszystkie terminy, nie mogłabym uwierzyć, że pierwszy tydzień maja już za nami! Trwają właśnie Juwenalia, a ja tradycyjnie pojechałam do domu naładować baterie. Po raz pierwszy od nie pamiętam kiedy mogę usiąść z kawą na balkonie, posłuchać świergotu ptaków na tle warczących kosiarek i pisać na blogu. Pogoda jest wspaniała i takiej właśnie sobie życzę kiedy Skarb przyleci w lipcu do Polski :) Dwa miesiące! Pamiętam jak to było pół roku... Jednak jakiś pożytek z szybko uciekającego czasu jest ;)
Patrzę na widoki rozpościerające się przede mną i czuję się winna, że w ostatnich latach było tak mało momentów napawania się tą zielenią drzew, niebieskim niebem i śpiewem ptaków. Ciągle gdzieś goniłam, a to studia, a to korki, a siedzenia na balkonie unikałam, bo miałam poczucie tracenia czasu. I to był właśnie błąd, każdy czasem potrzebuje poleniuchować, posiedzieć i po prostu nic nie robić. Zwolnić. Zobaczyć zmiany wokół siebie i je docenić. To wszystko pomaga, przynajmniej mi, w nabraniu dystansu do wszechogarniającego wyścigu szczurów.
Uciekam już. Na obiad. Po południu wrócę na balkon z książką do psychologii. Jest to jedyny przedmiot, z którego egzamin piszemy już w maju, więc czasu mam coraz mniej!
O ironio, a na początku napisałam, że projekty skończone, więc czasu jest więcej... No ale, na naukę w końcu! ;)
Ostatnia rzecz, o której chcę wspomnieć to zaproszenie. Postanowiłam iść z duchem czasu i założyłam profil na Facebook'u i Instagramie. Możecie się tam dostać klikając w hiperłącza w poprzednim zdaniu lub na ikonki społecznościowe znajdujące się po prawej stronie, tuż pod nagłówkiem bloga. Oczywiście zachęcam do odwiedzin :)
Teraz już naprawdę uciekam, niebawem powinnam tu wrócić z nową recenzją. Trzymajcie się ciepło i korzystajcie z pięknej pogody!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak zaplanować życie?

Znowu piszę późnym wieczorem, ale obiecałam sobie, że będę tu codziennie. To jestem. Dzień był całkiem miły, skończył się mój Weekend Nicnierobienia, więc odetchnęłam z ulgą (sic!) i trochę posprzątałam, skróciłam spodnie (tak. sama. ręcznie.), zrobiłam lekcję z uczniem i trochę poplanowałam przyszłość bliższą i dalszą. Z przyszłości bliższej, aczkolwiek mocno związanej z przyszłością dalszą, czeka mnie rekrutacja na studia drugiego stopnia. Co, gdzie, jak -  w tej kwestii więcej zdradzę dopiero za jakiś czas. Natomiast jeżeli chodzi o przyszłość "bliską-najbliższą", planowanie znacznie uprzyjemniła paczuszka z północy :) Dawno temu zamawiałam darmowe broszurki turystyczne na jednej stronie. Niestety, strona zmieniła nieco swój profil i już nie ma wysyłki broszurek. Na szczęście nie jestem typem, który łatwo się poddaje i postanowiłam pociągnąć za odpowiednie sznureczki. Tym sposobem dotarłam do redakcji jednej strony turystycznej traktującej o Finlandii, gdzie - mimo, że no

I moja kariera aktorska legła w gruzach

A zapowiadało się tak dobrze... Przypadkiem trafiłam na ogłoszenie, że w okolicy będzie kręcony film i ekipa poszukuje statystów. Wymagany wiek się zgadzał, więc wczoraj z nudów stwierdziłam - a co mi tam, nie mam nic do stracenia, wyślę im swoje zdjęcia i najwyżej ktoś się pośmieje. Chciałabym zobaczyć swoją minę, kiedy dziś po południu sprawdziłam maila i zobaczyłam odpowiedź. Ba, ZAPROSZENIE na plan filmowy. I co? I muszę zrezygnować, bo zdjęcia będą realizowane w piątek od wieczora do wczesnych godzin porannych w sobotę. A akurat w tę sobotę moja przyjaciółka ma ślub i nie może mnie tam zabraknąć. Masz Ci los, a już czułam pod stopami czerwone dywany Hollywood :( A tak serio, trochę szkoda, bo zawsze mnie ciekawiło powstawanie tego typu produkcji. Może kiedyś jeszcze będzie szansa, teraz wracam do moich książek i fińskiego :)

Lista zażaleń

Zupełnie nie wiem co mi się dziś stało, ale nie miałam ochoty na nic. Dopadł mnie jakiś smutek, sama nie mam pojęcia dlaczego. Cały dzień snułam się z kąta w kąt, a potem miałam pretensje do siebie, że zmarnowałam czas. No, niezupełnie, bo zrobiłam kilka zdjęć mojemu futrzakowi. Co prawda sesja jakoś szczególnie go nie ucieszyła, ale przynajmniej zwierzak starał się jakoś ehem... pozować ;) Chociaż widząc jego minę, jestem pewna, że właśnie obmyślał plan ucieczki. Dobija mnie rekrutacja na studia II stopnia, szukanie mieszkania w Krakowie (a nawet nie wiem czy mnie przyjmą na studia, wszystko okaże się dopiero pod koniec września, a wtedy dobrego mieszkania raczej nie znajdę), nagła wizyta u dentysty w przyszłym tygodniu, a do tego dochodzą przepadające lekcje z uczniami i w rezultacie brak odpowiedniej ilości środków na koncie. Wyjazd na północ coraz bliżej, pieniędzy coraz mniej, euro muszę skombinować. Czuję się trochę jak dziecko we mgle i mam nadzieję, że to tymczasowe.