Przejdź do głównej zawartości

Nivea Creme Care | Krem do oczyszczania twarzy


Hej! Dopiero początek listopada, a w Finlandii już zrobiło się całkiem zimowo, co osoby śledzące mój Instagram mogły zauważyć ;) Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją kremu do oczyszczania twarzy z serii Creme Care, jednej z tegorocznych nowości od Nivea. Muszę przyznać, że trochę ryzykowałam, decydując się na testowanie tej nowości, ponieważ jako posiadaczka cery wrażliwej jestem zmuszona bardzo ostrożnie dobierać kosmetyki do pielęgnacji twarzy. Nie wiem co, ale w każdym razie COŚ mnie podkusiło by wypróbować zawartość niebieskiej tubki. Czy żałuję swojej decyzji? Czytajcie dalej, a sami się przekonacie.

Pierwsze wrażenie:
Jak widać na załączonym obrazku, już na pierwszy rzut oka nie ulega wątpliwości, że jest to produkt Nivea. Charakterystyczny niebieski odcień, duże logo firmy, delikatna grafika oraz wyraźna nazwa produktu na dzień dobry wyjaśniają co zawiera opakowanie, do czego dany produkt służy oraz czego można po nim oczekiwać. Opakowanie to poręczna tubka o pojemności 150ml, zamykana na tzw. klips i stojąca na tym zamknięciu, dzięki czemu możemy uniknąć żmudnego zmagania się z wyciskaniem resztek kremu. Mogę powiedzieć, że wręcz jestem wdzięczna firmie Nivea za te dwa rozwiązania, ponieważ zawsze preferuję opakowania, które mogę postawić "na zamknięciu", co jak wspomniałam ułatwia wydobywanie produktu, a także klips zawsze wydaje mi się bardziej higieniczną (i wygodniejszą ;) wersją niż zakrętka.
Co obiecuje producent?
Tego można dowiedzieć się czytając informacje zamieszczone z tyłu tubki. Do głównych spodziewanych efektów wymienianych przez producenta można zaliczyć oczyszczenie skóry (o czym zresztą mówi sama nazwa produktu), nawilżenie skóry oraz pielęgnację każdego rodzaju cery.

Skład:

Jak krem sprawdził się u mnie?
Przechodzimy do najważniejszego punktu moich recenzji, mianowicie tego jak krem spisał się na mojej wrażliwej skórze. Przyznam, że od lat w kosmetyki do pielęgnacji twarzy zaopatruję się w aptekach i używam tylko tych sprawdzonych, którym wiem, że mogę zaufać i nie zrobią mi masakry na buźce. Tutaj zaryzykowałam, ale szybko przekonałam się, że nie miałam czego się obawiać. Przyzwyczajona do żelowej konsystencji poprzednich produktów, które stosowałam, początkowo musiałam przyzwyczaić się do tego uczucia "mycia twarzy kremem". Aplikacja produktu nie była dla mnie w żaden sposób problematyczna, wręcz stanowiła przyjemność, a po użyciu skóra wydawała się dobrze oczyszczona i mięciutka, już jak po użyciu kremu. Niestety, jako że w niektórych partiach skóra na mojej twarzy jest szczególnie trudna, po użyciu kremu do twarzy Nivea i tak musiałam użyć sprawdzonego kremu, który porządnie nawilży skórę w problemowych okolicach. Mimo wszystko jestem pod ogromnym wrażeniem kremu. Nie uczulił mnie, nie podrażnił skóry, nie zapchał porów, a aplikacja była przyjemna. Do tego ten dobrze znany, delikatny zapach kremu Nivea... Cudo! Z przyjemnością sięgnę po kolejne opakowania :)
Podsumowanie:
Opakowanie: 4,5/5 (pół punktu odejmuję za brak możliwości podejrzenia ile produktu jeszcze zostało w opakowaniu)
Zapach: 5/5
Konsystencja: 4/5
Wydajność: 5/5
Działanie: 4/5
Dostępność: 5/5 
Cena: ok. 14zł/150ml

A Wy, znacie ten krem do oczyszczania twarzy? Jakie produkty Nivea polecacie?

Pozdrawiam serdecznie i do następnego postu,
A jeżeli chcecie na bieżąco dowiadywać się o moich poczynaniach, zapraszam na mój:
oraz

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak zaplanować życie?

Znowu piszę późnym wieczorem, ale obiecałam sobie, że będę tu codziennie. To jestem. Dzień był całkiem miły, skończył się mój Weekend Nicnierobienia, więc odetchnęłam z ulgą (sic!) i trochę posprzątałam, skróciłam spodnie (tak. sama. ręcznie.), zrobiłam lekcję z uczniem i trochę poplanowałam przyszłość bliższą i dalszą. Z przyszłości bliższej, aczkolwiek mocno związanej z przyszłością dalszą, czeka mnie rekrutacja na studia drugiego stopnia. Co, gdzie, jak -  w tej kwestii więcej zdradzę dopiero za jakiś czas. Natomiast jeżeli chodzi o przyszłość "bliską-najbliższą", planowanie znacznie uprzyjemniła paczuszka z północy :) Dawno temu zamawiałam darmowe broszurki turystyczne na jednej stronie. Niestety, strona zmieniła nieco swój profil i już nie ma wysyłki broszurek. Na szczęście nie jestem typem, który łatwo się poddaje i postanowiłam pociągnąć za odpowiednie sznureczki. Tym sposobem dotarłam do redakcji jednej strony turystycznej traktującej o Finlandii, gdzie - mimo, że no

I moja kariera aktorska legła w gruzach

A zapowiadało się tak dobrze... Przypadkiem trafiłam na ogłoszenie, że w okolicy będzie kręcony film i ekipa poszukuje statystów. Wymagany wiek się zgadzał, więc wczoraj z nudów stwierdziłam - a co mi tam, nie mam nic do stracenia, wyślę im swoje zdjęcia i najwyżej ktoś się pośmieje. Chciałabym zobaczyć swoją minę, kiedy dziś po południu sprawdziłam maila i zobaczyłam odpowiedź. Ba, ZAPROSZENIE na plan filmowy. I co? I muszę zrezygnować, bo zdjęcia będą realizowane w piątek od wieczora do wczesnych godzin porannych w sobotę. A akurat w tę sobotę moja przyjaciółka ma ślub i nie może mnie tam zabraknąć. Masz Ci los, a już czułam pod stopami czerwone dywany Hollywood :( A tak serio, trochę szkoda, bo zawsze mnie ciekawiło powstawanie tego typu produkcji. Może kiedyś jeszcze będzie szansa, teraz wracam do moich książek i fińskiego :)

Hawajskie mydełko

Tak, tak, zamierzałam pisać tu codziennie, jednak nie przewidziałam problemów z internetem. Zresztą, problemy z internetem mają to do siebie, że nie sposób ich przewidzieć - weźmy na przykład taką sytuację; Spokojne, ciepłe popołudnie. Do domu przyjechał mój Brat z kumplem opowiedzieć o ich podróży na Hawaje, z której dzień wcześniej wrócili. Pokazują zdjęcia, Brat jeszcze chciał skorzystać na swoim laptopie z internetu, więc podałam mu hasło do sieci, wszystko pięknie i cudownie. Kilka godzin później pojechali, ja zrobiłam sobie lekką kolację i zasiadłam przed komputerem, żeby przejrzeć fora, zrobić trening i szybko biec pod prysznic, bo ze Skarbem byliśmy umówieni na Skype. A tu cios w samo serce - nie można ustanowić połączenia. Połączenie niezaufane. Sprawdź datę i godzinę w celach bezpieczeństwa. JA NIEZAUFANA?! Komunikat kazał czekać kilka godzin. Poczekałam dwie. Dwie to przecież parę godzin, a od pary niedaleko do kilku. Zadzwoniłam do operatora, miły pan obiecał szyb